wtorek, 17 kwietnia 2012

Warszawa znów + tanie radości

wczoraj przyjechałam do Warszawy, po długim leniuchowaniu w domu. szczerze, to strasznie mi się nie chciało wracać, bo nie lubię swojego mieszkania tutaj. jedyne, co w zasadzie mi się tu podoba, to wieczorny widok z okna, zwłaszcza, kiedy pada i tak fajnie wyglądają okna sąsiedniego bloku. akurat to zdjęcie kiepskiej jakości za bardzo tego nie oddaje, ale niestety foto było robione iPadem i jest słabe. z resztą nie przywiozłam do Warszawy aparatu, więc tymczasowo wszystkie zdjęcia będą troszkę słabe.


nie wiem jak Wy, ale ja kiedy nie mam w danym tygodniu za dużo kasy, a potrzebuję terapii zakupowej to odkrywam nowe horyzonty tanich rozwiązań. dzisiaj była to wycieczka na BAZAR przy placu Szembeka. ponieważ roi się tam od lumpexów, do których ja od czasu zachodzę, chociaż musiałam pokonać wstręt przed tym, no wiecie jak śmierdzi w sklepie z używaną odzieżą... teraz chodzę tam zawsze zaopatrzona w żel do mycia rąk, żeby potem szybko się odkazić hahah.

po kilku minutach w sklepie, który był bardziej outletem niż lumpexem znalazłam czarną marynarkę z new looka. oczywiście natychmiast poleciałam z nią do kasy. mam marynarki, ale jakoś długo zwlekałam z kupieniem czarnej. zdjęcie nie oddaje tego, jak wygląda na żywo, ale to taka zwykła typu boyfriend


 
ostatnio bawię się w ozdabianie pokoju w Wawie, który jest tak wielki, że mam w nim echo... większość rzeczy pochodzi oczywiscie ze sklepu IKEA, ale dzisiaj zaszłam do sklepu z mydłem i powidłem czyli tzw. wszystko po 5 zł.

kupiłam taką oto naklejkę w szalonej cenie, bo kosztowała AŻ złotówkę, a wydała mi się tak słodka, że nie mogłam jej nie wziąć..


w porywie serca kupiłam jeszcze obrazek z Marlin Monroe, który stoi już sobie na półce




mam dziś takiego lenia, że chyba za nic konstruktywnego się nie zabiorę.... już po 21, a moja praca semestralna czeka nie wiem na co w zasadzie. więc lecę trochę popisać.
piszcie jeśli prowadzicie blogi, chętnie Was pododaję i pooglądam sobie !

miłego wieczoru. xoxo


czwartek, 12 kwietnia 2012

my fluffly friend


ciemna noc, a nudy nieziemskie, więc chciałam dziś pokazać Wam moją KICIĘ MELĘ !
Koteczkę kupiłam jakieś 2 lata temu, była za wcześnie odebrana od mamy i nikt jej nie chciał, bo ma odbarwione łapki, co sprawia, że nie jest do końca rasowa. mnie oczywiście to nie obchodziło, z resztą spojrzcie w te błękitne oczy !
Melka to ragdoll -
nazwa rasy pochodzi od szeroko rozpowszechnionej legendy, według której, gdy ragdolla weźmie się na ręce, kot odpręża się, rozluźnia mięśnie i staje sie uległy w stopniu przewyższającym inne rasy kotów.
jest to w 100% racja, Mela ze mną tańczy, daje się godzinami trzymać na rękach, przytulać, rozwala się wszędzie chcąc, żeby ją głaskać.
jeśli zastanawiacie się nad wyborem zwierzaka to w 1000000% procentach polecam Wam ragdolki, są takie wdzięczne. nie wyobrażam sobie, żeby żyć bez mojej kici !



a Wy macie swoje ukochane zwierzaki ? pokazujcie je na blogach ! nie wiem jak Wy, ale ja uwielbiam oglądać zdjęcia kotków, piesków i innych zwierząt.
jak już tu wchodzicie to zostawiajcie komentarze, chętnie Was pododaję do obserwowanych, chcę, żeby mój blog ruszył z powrotem, a bez Was mi się nie uda !!!!!

xoxo

środa, 11 kwietnia 2012

zadanie na warsztaty komputerowe

zreaktywowałam mojego starego bloga z bardzo ważnego powodu, a mianowicie zadania na warsztaty komputerowe.
muszę przyznać, że przeraża mnie perspektywa robienia czegokolwiek na komputerze, jeśli dotyczy to czegoś bardziej skomplikowanego niż paint. jestem załamana, bo na żadnym z 3 komputerów w domu nie udało mi się ściągnąć tego czegoś co przekształca pliki wav w mp3. może nie mają po prostu wersji dla blondynek. więc zrobiłam to tak jak potrafiłam.




 jest to fragment nieco przekształconej na potrzeby pracy mojej prezentacji maturalnej o motywie Holocaustu w literaturze i filmie.


xoxo